Ostatni marsz plutonowego Wiśniewskiego i dzieje Przemyśla we wrześniu 1939

Reportaż o jednym żołnierzu, który osłaniał odwrót, i o mieście podzielonym rzeką San — historia Przemyśla od lądowania generała Sosnkowskiego do przekroczenia granicy przez Armię Czerwoną.
- Przemyśl stoi na linii frontu i pamięta wrzesień 1939
- Ruszaj dalej - żołnierz w drodze ku granicy i wyborowi między ucieczką a powrotem
- Przemyśl dziś widzi i przypomina tamte drogi
Przemyśl stoi na linii frontu i pamięta wrzesień 1939
We wrześniu 1939 Przemyśl znalazł się w ogniu najpierw niemieckich nalotów i bitew lądowych, a później politycznego podziału. Walki obronne w rejonie miasta trwały od 11 do 14 września; 15 września Wehrmacht zajął Przemyśl. Kilka tygodni później — 28 września 1939 roku — na mocy paktu Ribbentrop–Mołotow Niemcy wycofali się za San i przekazali wschodnią część miasta Armii Czerwonej. Od tej chwili rzeka stała się granicą dzielącą miasto aż do czerwca 1941 roku.
Na lotnisku w Hurku wylądował generał Kazimierz Sosnkowski, który pojawił się jako doradca, a wkrótce także jako dowódca Frontu Południowego. Jego obecność podniosła na duchu żołnierzy i miejscowych obrońców. W mieście, które płonęło, barykady i moście kolejowy stały się miejscami twardych starć — polskie oddziały saperskie szykowały się do wysadzenia przepraw, rozkaz zaś brzmiał: utrzymać jak najdłużej.
W ślad za wydarzeniami polskie ulice i budynki, jak znikający Hotel Royal (dzisiejszy Plac Legionów), nosiły ślady bombardowań i walk ulicznych. San gwałtownie wpisał się w pejzaż tamtych dni — nie tylko jako rzeka, ale jako linia podziału i świadek tragedii.
Ruszaj dalej - żołnierz w drodze ku granicy i wyborowi między ucieczką a powrotem
Na tle wielkiej historii stoją indywidualne losy. Starszy plutonowy Wiśniewski to przykład żołnierza, który osłaniając odwrót, kupował czas dla innych. Po działaniach przy moście kolejowym i nocnych marszach z rozbitymi kolumnami, oddzielił się od swoich i przez kilka dni szedł samotnie przez zniszczone drogi, mijając porzucone wozy, sprzęt i ciała.
W praktyce odwrotu kluczowe były decyzje podejmowane w terenie — omijanie mostów, poruszanie się bocznymi ścieżkami, łączenie się z resztkami oddziałów Armii „Karpaty” i Armii „Kraków”. W jednej z prób walki z niemiecką kolumną improwizowane zatarasowanie drogi uniemożliwiło szybki pościg i dało chwilę oddechu. Dla wielu żołnierzy celem stała się granica rumuńska w rejonie Czerniowiec, traktowana jako jedyna droga do względnego bezpieczeństwa i możliwości reorganizacji.
Decyzja: iść dalej czy przekroczyć granicę — była decyzją o losie. Dla niektórych wyjście do Rumunii oznaczało przerwę w walce; dla innych — zapowiedź powrotu i kontynuacji walki w przyszłości.
Przemyśl dziś widzi i przypomina tamte drogi
Dziś miasto i jego okolice są miejscem pamięci o wrześniu 1939. Pozostałości fortyfikacji, miejsca bitew oraz ślady zniszczeń w układzie miejskim przypominają o tamtych dniach. Lokalni historycy oraz miejskie archiwa dokumentują daty, fakty i nazwiska: operacje z 11–15 września, lądowanie generała Kazimierza Sosnkowskiego w Hurku, a następnie polityczny podział z 28 września 1939 roku.
Przemyśl jako miasto na pograniczu zachowało swoje strategiczne znaczenie i pamięć o tych, którzy stanęli w obronie. Dla redakcji lokalnej i instytucji miejskich ważne jest nie tylko upamiętnianie wielkich wydarzeń, ale też przypominanie indywidualnych historii — takich jak marsz starszego plutonowego Wiśniewskiego — które składają się na zbiorową pamięć miasta.
na podstawie: Starostwo Powiatowe w Przemyślu.
Autor: krystian